Druk kalendarzy – to już czas!
Chociaż wakacje w pełni, życie drukarni rządzi się swoimi prawami i myślami jesteśmy gdzieś w okolicach końcówki roku. Powodem tego stanu rzeczy jest wzmożone pojawianie się zleceń druku kalendarzy, organizerów, terminarzy i plannerów na przyszły rok. Jeśli chcecie, by tworzony przez Was kalendarz przetrwał z użytkownikiem cały rok (a nie jak większość postanowień noworocznych - pierwsze trzy tygodnie stycznia) i dobrze mu służył, przygotowaliśmy kilka pomocnych wskazówek. Jak zawsze skupimy się na tym, na czym znamy się najlepiej - druk kalendarzy książkowych mamy już opanowany!
Pierwsze pytanie dotyczące kalendarzy i tworów kalendarzopodobnych powinno brzmieć: czy ich drukowanie ma jakikolwiek sens, skoro każdy ma smartphona pod ręką? Teoretycznie sprawa wydaje się warta rozważenia. Doświadczenie mówi jednak coś zgoła innego. Statystyczny Polak nie może się obyć bez czegoś w tradycyjnej papierowej formie, co pomoże mu sprawnie zarządzać czasem. Znamy firmy i instytucje, które kalendarze na przyszły rok z drukarni odbierają w sierpniu, a już na początku listopada w siedzibie zostaje tylko żelazny zapas zachomikowany na czarną godzinę.
Kalendarz jest doskonałym narzędziem marketingowym. Czy istnieje bowiem prostszy sposób na to, aby nasze logo towarzyszyło klientowi przez cały rok, niż wręczenie mu firmowego kalendarza? Tym bardziej, że jako gadżet jest bardzo praktyczny i użyteczny. Z tych samych przyczyn, to dobry pomysł na prezent, szczególnie bożonarodzeniowy. Jeśli chcemy, by osobie obdarowanej zrobiło się jeszcze cieplej na sercu, możemy wybrać wariant spersonalizowany. O tym w dalszej części tekstu.
Druk kalendarzy w wakacje?!
Drugie pytanie, które zadaje wiele osób, to: dlaczego o druku kalendarzy należy myśleć już latem, skoro do końca roku jeszcze mnóstwo czasu? Końcówka roku bywa nerwowa, więc rozsądny inwestor za druk zabiera się w sezonie ogórkowym. Deadline jest wtedy jeszcze bezpiecznie daleką perspektywą. My zaś uzyskujemy pewność, że dzięki temu do rąk klienta trafi na czas produkt dopieszczony i przemyślany. Jeśli druk kalendarzy będziemy odkładali na ostatnią chwilę, może się okazać, że finalnie produkt końcowy będzie wypadkową serii kompromisów i rozwiązań dostępnych od ręki. Cóż innego nam pozostaje, gdy np. na wymarzony kolor folii do hot-stampingu będzie trzeba czekać, a nie będzie już na to czasu, niż skorzystanie z folii, która jest “na stanie”?
Jaki rodzaj oprawy wybrać?
Najlepiej przy publikacjach tego typu sprawdza się oprawa twarda szyta oraz spiralowa. Oba rodzaje opraw odznaczają się dużą otwieralnością, co jest kluczowe w pozycjach wydawniczych, w których mamy zamiar cokolwiek zapisywać. Liczne zalety oprawy spiralowej szerzej opisujemy tutaj.
Oprawa twarda szyta będzie lepszym rozwiązaniem, jeśli chcemy nadać naszemu kalendarzowi bardziej eleganckiego charakteru.
Ten typ oprawy daje nam również możliwość zastosowania tasiemki do zaznaczania stron. Jeśli chcemy uwieść naszych odbiorców dodatkowym udogodnieniem, możemy zainwestować w kolorystycznie dobraną gumkę zamykającą i gumkę na długopis.
Dla jasności – to nie tak, że drukowanie kalendarza w miękkiej oprawie jest zakazane lub uchodzi za faux pas. Po prostu oprawa twarda jest bardziej wytrzymała i odporna na zewnętrzne czynniki. Jeśli chcemy więc, żeby terminarz w grudniu prezentował się równie doskonale, jak wyglądał na początku roku, radzimy wybranie oprawy twardej. Jednak jeśli priorytetem jest zminimalizowanie wagi, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zastosować oprawę miękką. Gdy chcemy stworzyć miniaturowy, kieszonkowy kalendarzyk możemy wybrać nawet oprawę miękką szytą drutem. Wszystko zależy od tego, które potrzeby uznamy za priorytetowe.
Uszlachetnienia
A co z uszlachetnieniami? Warto je zastosować, ponieważ to najprostszy sposób, by uatrakcyjnić wygląd publikacji. Choć podniosą one cenę produkcji, finalnie uszlachetnieniem możemy wiele zyskać. Na które się zdecydować? Podobnie jak z rodzajem oprawy – istnieje pełna dowolność, ale jedne wybory są bardziej rozsądne niż inne. Jeśli nasze kalendarze mają być noszone w teczkach, plecakach, a także przeżyć bez uszczerbku transport w damskiej torebce, dobrze jest zainwestować w laminowanie foliami. Przedłużą one żywotność naszego kalendarza. Odradzamy jednak folię matową, ewentualnie jeśli zależy nam na matowym efekcie zachęcamy do wykorzystania folii matowej anti-scrach. Dużo lepiej znosi ona zarysowania. Jeśli chodzi o hot-stamping, lakiery wybiórcze, czy tłoczenia – tu wszystko zależy od naszych preferencji i wyobraźni.
Co z wkładem?
Skoro okładkę mamy już za sobą, pozostaje nam skupić się na wnętrzu. Dobór papieru jest równie ważny, co wybór oprawy. Żaden użytkownik nam nie wybaczy, jeśli w pięknie zaprojektowanym kalendarzu pisanie będzie utrudnione. Z góry możemy zrezygnować z papierów powlekanych – ołówek na “kredzie” jest słabo widoczny, a długopis może się rozmazywać. Miło byłoby również, gdyby papier nie był zbyt przezroczysty. Pisanie po kartce, na której przebija nam tekst (lub grafiki) z drugiej strony arkusza, nie należy do najprzyjemniejszych czynności. Poza tym nasze notatki mogą po prostu okazać się nieczytelne. Z drugiej strony nie przesadzajmy z gramaturą – kalendarz ma być przede wszystkim poręczny, a zbyt duża waga temu nie sprzyja.
Jeśli nie tradycyjny kalendarz, to co?
Coraz częściej tradycyjne kalendarze zastępujemy plannerami, w których sami uzupełniamy daty – rozwiązanie do bólu praktyczne, ekonomiczne i ekologiczne. Nie każdy z nas planuje swój dzień od świtu do nocy. Najczęściej kalendarz jest przypominajką, w której okazjonalnie odnotujemy, kiedy dentysta, wywiadówka, albo przegląd samochodu. Gdy kwitnie moda na zero waste, można poczuć nieprzyjemne ukłucie w żołądku na myśl o tym, że na makulaturę trafi nasz ubiegłoroczny terminarz, w którym zapełniliśmy notatkami zaledwie kilkanaście stron. W plannerze, w którym samodzielne wpisujemy daty, unikamy takiego “marnotrawstwa”. Trzeba również wziąć pod uwagę, że taki planner posłuży nam zdecydowanie dłużej, niż przez kalendarzowy rok. Powinniśmy wybrać więc najtrwalsze materiały i rozwiązania, które przetrwają nawet kilka lat intensywnej eksploatacji.
Z roku na rok zauważamy wzrastające zainteresowanie plannerami dedykowanymi. O ile jakiś czas temu zdziwienie wzbudzał planner ślubny, to aktualnie na rynku dostępne są plannery praktycznie dla każdej grupy zawodowej, czy społecznej. Zawężenie grupy docelowej paradoksalnie może sprawić, że odbiorcy częściej będą sięgać właśnie po nasze wydawnictwo. W końcu proponujemy im produkt niemal specjalistyczny, wyróżniający się na tle oferowanych przez konkurencję uniwersalnych kalendarzy. Tak jak wspominaliśmy wcześniej – jeśli chcemy drugiej osobie podarować kalendarz, to najprostszym sposobem, żeby pokazać, że dobrze znamy ją i jej potrzeby jest podarowanie jej spersonalizowanego plannera.
Planner “szyty na miarę” jest dostosowany do potrzeb użytkownika. O ile daty zakończenia semestrów szkolnych mogą interesować nauczyciela, o tyle niekoniecznie obchodzą przyszłą mamę. Fryzjer będzie potrzebował czytelnej godzinowej rozpiski, w której będzie mógł zaplanować wizytę kolejnych klientów. Architekt wnętrz nie obejdzie się bez odrobiny miejsca na szybki szkic. Komuś pragnącemu schudnąć przyda się miejsce na zliczanie pochłoniętych i spalonych kalorii. Przed grafikiem tworzącym taki kalendarz stoi nie lada wyzwanie. Sukces projektowanej pozycji wydawniczej zależy w dużej mierze od tego, na ile potrafi odczytać potrzeby danej grupy docelowej.
Wpisz do kalendarza druk kalendarzy!
Jak widać, przy projektowaniu kalendarzy możliwości mamy mnóstwo. Ogranicza nas tylko wyobraźnia i deadline’y. Warto więc w przyszłorocznym kalendarzyku odnotować, że latem – gdzieś między smażeniem się na słońcu, a moczeniem nóg w jeziorze – koniecznie trzeba wysłać gotowe pliki do drukarni. Bo o ile można robić plany, to nie damy rady zaplanować wszystkiego – nawet z pomocą najlepszego na świecie plannera.